poniedziałek, 26 lipca 2010

Ach, Londyn, Londyn...

Witam Was - drogich czytelnikow - z deszczowego Londynu, miasta, ktore darze wielka miloscia. Wlasnie jade londynskim autobusem 242, ktory zmierza raczej na obrzeza miasta (hmm... No moze nie na obrzeza, bo Londyn jest dosc duzy, ale na pewno wyjerzadzamy z 1 i 2 strefy). Siedze na drugim pietrze w 3 rzedzie od frontowego okna i obserwuje zachmurzone londynskie niebo. Za oknem widac klockowate budynki zrobione czesto z dwoch rodzajow cegly - miodowej i czerwonej. Dachy stozkowate pokryte ciemno brazowa lub czerwona dachowka. Pod domami zwlaszcza w okalicach konca 2 strefy i dalej, widac jednopietrowe pawilony ze sklepami. Wlasnie wysiadlam. Zmierzam w srone celu mijajac roznych ludzi. Czarnych, bialych. Europejczykow, londynczykow, Chinczykow i Japonczykow. Niedlugo dotre do celu i zajme się zakupami...
Na koniec pozdrawiam moja przyjaciolke Basie, ktora najwyrazniej zapamniala, że mailysmy korespondowac ;)))). Pozdrawiam także i Was, moi drodzy czytelnicy. Wkrotce pojawi się mój kolejny post.
P.S. Przepraszam za brak polskich znakow.

1 komentarz:

  1. Czyli, że łazisz z przedpotopowym kompem po londynie i piszesz? A tak na serio to ci zazdroszczę, bo sama bym się chętnie wybrała! Tęsknię za sklepami i butami, kupiłas se cos? O ile już wrociłas. Dobra, nie ważne, pozdro mój mail to pogryziona... znajdziesz resztę to mi napisz

    OdpowiedzUsuń